Fort „P” z całym tym systemem zaopatrzeniowym był tylko cząstką olbrzymiego rosyjskiego poligonu wojskowego – Powązkowskiego Pola Wojskowego (Powązkowskoje Wojennoje Pole), rozciągającego się na zachód aż po skraj pierścienia zewnętrznego Twierdzy Warszawa (Forty II Wawrzyszew, II a Babice i III Blizne) a Obwodową Linią Kolejową, która przecięła teren Powązek na dwie części w 1876 r. Na wschód od linii kolejowej Powązkowskie Pole Wojenne zlewało się z Bielańskim i ciągnęło się aż do Wisły i fortów zewnętrznych cytadeli. Fort „P” wznoszono pod nadzorem generała – fortyfikatora Aleksandra Wernandra (w tym czasie pierścień fortów praskich na prawym brzegu Wisły realizował generał Sokrates Starynkiewicz). Fort „P” powstawał w trudnym czasie dla Rosji ogarniętej wewnętrznym fermentem po udanym zamachu na życie cara Aleksandra II przez terrorystów z „Narodnej Woli”, a równocześnie tracącej swój prestiż mocarstwowy w Europie, gdzie zjednoczone Niemcy powoli wyrastały na niebezpiecznego rywala, zdolnego krzyżować szyki carskim dyplomatom (niekorzystne dla Rosji zmiany w kończącym wojnę z Turcją traktatcie pokojowym w San Stefano w 1878 r. zapadły – jak wierzono w Petersburgu – zgodnie z intencją Bismarcka). Rosja po raz pierwszy formułuje wówczas plan obronny zakładający na poważnie wojnę z Niemcami, plan ów zwany od nazwisk autorów Planem Obruczewa-Kuropatkina przewidywał skuteczne powstrzymanie Niemców w centrum Królestwa Polskiego – najdalej wysuniętego na zachód rosyjskiego terytorium – za pomocą tzw. „Armii Wisły” wzmocnionej o garnizony twierdz od Łomży poprzez Modlin (Nowogieorgijewsk) i Warszawę do Dęblina (Iwangorod). Dyrektywa ta, nakazująca bronić Kongresówki do ostatniego żołnierza, obowiązywała przez prawie 30 lat, aż do kompletnego jej zarzucenia przez nowego ministra wojny gen. Władimira Suchomlinowa w 1909 r.

Nie wolno zapominać o policyjnej roli Twierdzy Warszawa (w tym kluczowej roli fortu „P). W Petersburgu po zamachu Narodnej Woli (bombę w kierunku samodzierżcy Wszechrusi rzucił Polak Ignacy Hryniewiecki) obawiano się wciąż nowego polskiego  powstania. 

 

 

Stąd też prawdopodobnie fort Bema ze swymi olbrzymimi koszarami mógł być przewidziany jako ośrodek rosyjskich „sił szybkiego reagowania” – stacjonujących na tyle blisko Warszawy by szybko przywrócić porządek na ulicach. Izolowanie Warszawy od reszty kraju widać w terminarzu prac budowlanych wokół twierdzy – najpierw wzniesiono pierścień zewnętrzny fortów a dopiero później wewnętrzny, odwrotnie niż to się zwykło robić (por. historia twierdzy Modlin). Fort P zaopatrzono w rozległą wodną fosę o długości 1320 m, bronioną bezpośrednio z wału niskiego (piechoty) i wewnętrznego wału wysokiego artylerii. Z powodu dużej wysokości wód gruntowych zrezygnowano z budowy kaponier. Fort był ceglano – ziemny, o dużej kubaturze, zrealizowany zgodnie z przestarzałą już wówczas pruską szkołą fortyfikacyjną (kolejny argument na rzecz jego istotnego przeznaczenia – przeciwko wrogom wewnętrznym a nie zewnętrznym wyposażonym w nowoczesne działa). Po 1892 r. gdy w innych fortach twierdzy Warszawa wznoszono betonowe schrony a artylerię generalnie wycofano z fortów – fort „P” pozostał najbardziej anachronicznym ogniwem całego systemu. Lata 1890 – te to czas kiedy obejmowana pierścieniem fortów Warszawa – ośrodek Warszawskiego Okręgu Wojskowego – z jednej strony stawała się jednym z centrów militarnych cesarstwa rosyjskiego, wypełnionym dużymi siłami wojskowymi, służbami pomocniczymi, sztabami, z drugiej dusiła się ograniczeniami zabudowy, zamkniętymi dla użytku mieszkańców przestrzeniami, przy straszliwym przeludnieniu obecność rosyjskich wojsk była szczególnie nieprzyjemnie odczuwalna. Pamiętać należy że armia rosyjska wraz z urzędnikami i ich rodzinami liczyła w Królestwie Polskim ok. 200 tys. ludzi w 1900 r., gdy w całej Kongresówce mieszkało 10 mln osób. Obecność Rosjan to także ofensywa architektury sakralnej, przed 1914 r. w Warszawie stało już 20 cerkwi, a w całym Królestwie ok. 160 cerkwi murowanych i kilkadziesiąt drewnianych, budując je przeważnie myślano głównie o carskim wojsku.

Po klęsce w wojnie z Japonią i uśmierzeniu wewnętrznych rozruchów w 1905 – 1906 r., rząd rosyjski przystąpił do odbudowy prestiżu mocarstwowego Rosji. Nowy plan jej obrony autorstwa Suchomlinowa odbierał sens utrzymywaniu tak licznych twierdz, uchodzących bardziej za „muzea artyleryjskie” niż nowoczesne bazy militarne. Rosja potrzebowała pieniędzy na reorganizację całej swojej wojskowości, a przede wszystkim marynarki wojennej która doznała tak ciężkiej straty w bitwie morskiej pod Cuszimą. Oszczędność i wola przeniesienia środków finansowych na inne cele pozwoliła Suchomlinowowi zlikwidować całą sieć fortec na czele z przestarzałą twierdzą Warszawa. 16 sierpnia 1911 r. rozporządzenie Suchomlinowa zatwierdził Mikołaj II.

Dla Warszawiaków zasadnicze znaczenie miał dzień 9 września 1911 r. gdy władze WOW dostały rozkaz Głównego Zarządu Inżynierii o zniesieniu ograniczeń budowlanych na esplanadach fortecznych. Ciekawość ludności zwyciężyła więc obawy przed kontaktem z rosyjskimi wartownikami, forteca przestawała być groźna. Zniesienie fortec polski dziennik tłumaczył czytelnikom : Zadaniem wszystkich wogóle fortów była obrona miasta od strony Prus. Obecnie wskutek zmiany dyslokacji wojsk system tej obrony stracił swoje znaczenie strategiczne. Dopiero w 1913 r. rozpoczęto wysadzanie w powietrze opuszczonych przez armię i ogołoconych ze wszystkich sprzętów fortów. Niszczenie rozpoczęto od prawego brzegu, chodziło o to by unicestwić forty które pod żadnym pozorem nie powinny były dostać się w ręce przeciwnika. Prace polegały na usuwaniu elementów metalowych takich jak kraty w fosach, mosty zwodzone czy bramy, które sprzedawano po licytacji. Znad betonowych stropów zdzierano ziemną warstwę, zasypywano nią fosy, odsłonięte korytarze, schrony wysadzano w powietrze. Tylko do zburzenia fortów „Czerniaków” i „Sadyba” zużyto ponad 21 ton trotylu. Już w 1909 r. cenzura wojskowa dopuściła do pisania o likwidacji twierdzy, czego nie dało się ukryć. Pisano o tym w latach 1909 – 1913 na łamach „Kuriera Warszawskiego”, „Czasu”, „Dnia” i „Słowa”. W 1913 r. do miasta wciąż dochodził huk i wstrząsy spowodowane eksplozjami. Od sierpnia 1913 r. jednak wzmianki prasowe ustały i temat znów został objęty cenzurą. W związku ze wzrastającym napięciem w Europie i zauważalną poprawą sytuacji w armii carskiej od II poł. 1913 r. Suchomlinow nakazał wstrzymać niszczenie twierdz nad Narwią i Wisłą. Ostatnie dwa lata rosyjskiego panowania wykorzystano na porządkowanie i umacnianie betonem pozostałości twierdz w Warszawskim Rejonie Fortecznym, w tym twierdzy Warszawa, gdzie prace były prowadzone do 3 sierpnia 1915 r., gdy na dwa dni przed wkroczeniem Niemców ponownie je wysadzano.

Niemiecki wywiad intensywnie starał się pozyskiwać wiadomości o rosyjskich umocnieniach w Warszawie. W sztabie armii niemieckiej powstał w 1914 r. tajny memoriał Die russischen Befestigungen gegen Deutschland und russische Grundsätze im Festungskrieg (Rosyjskie fortyfikacje przeciwko Niemcom i rosyjskie zasady walk o twierdze). Zbierano takie dane jak : liczba fortów, wałów dla piechoty i artylerii, lokalizacja fortów, materiał z jakiego wykonano fortyfikacje (czy cegła czy beton), jak silna jest artyleria, liczebność załóg, występowanie pancerzy i wieżyczek obserwacyjnych bądź artyleryjskich.

 

Oświetlenie i wentylacja fortu miały być elektryczne. Na czele każdego fortu stać miał komendant wyznaczony przez cesarza. Miał on podlegać komendantowi Okręgu Wojskowego, a przez niego ministrowi wojny. Car musiał wydać rozporządzenie na temat uzbrojenia fortu. Niemiecki raport szacował przeciętną liczebność załogi poszczególnych fortów w Warszawie na 400 – 500 osób (włączając w to obsadę koszar i kaponier, interwałów - odcinków obronnych na wałach, rezerw odcinkowych, obsady drugiej pozycji) czyli jedną rosyjską kompanię piechoty. Choć Niemcy podeszli pod Warszawę od zachodu już w październiku 1914 r. i bombardowali forty zewnętrznego pierścienia, to samo miasto zajęli dopiero 5 sierpnia 1915 r. Rosjanie wcześniej dokonywali pośpiesznych zniszczeń, choć fort Bema ucierpiał tylko nieznacznie. Ogołocony ze sprzętów i ruchomości, fort nie przedstawiał żadnej wartości bojowej dla niemieckich władz okupacyjnych stąd ograniczono się tylko do jego pilnowania. Na cmentarzu rosyjskim z 1912 r. trzy lata później zapełnionym już przez 25 tys. zmarłych i poległych Rosjan pochowano 250 Niemców.

W 1918 r. dla niepodległego państwa polskiego porosyjskie forty stanowiły już tylko przeszkodę dla rozrastającej się Warszawy która wreszcie uwolniła się spod ograniczeń zabudowy, stąd liczne obiekty fortyfikacyjne rozebrano, który to proces tylko na chwilę zatrzymała wojna polsko-bolszewicka 1919 – 1921. Z całej Warszawy zaczęły znikać ślady imperium rosyjskiego, cerkwie rozbierano (Sobór Aleksandra Newskiego na Placu Saskim) lub nadawano im kształt świątyń katolickich, jak stało się z cerkwią przy cmentarzu Powązkowskim, od 1922 r. już kościele p.w. św. Józefata Kuncewicza, kaplicy cmentarnej cmentarza wojskowego. Fort „P” – od 1921 r. już spolonizowany jako fort „Bema” był położony na samym skraju miasta z dala od nowych osiedli stąd ominęły go wyburzenia a od 1924 r. stał się siedzibą jednej z największych polskich fabryk zbrojeniowych, słynnej Wytwórni Amunicji Nr. 1 przeniesionej tu z rozebranego później żoliborskiego fortu Hauke-Bosaka (Gieorgij). Obecnie (od 1953 r.) teren dawnej wytwórni amunicji należy do Wojskowych Zakładów Lotniczych. Produkowano tam amunicję karabinową różnych typów, pociski artyleryjskie, granaty ręczne i zapalniki, miesięcznie wytwarzano 8 700 000 sztuk amunicji karabinowej i rekonstruowano 68 800 sztuk łusek artyleryjskich. Teren fortu uległ pewnym przeobrażeniom – usypano trzy groble przez fosę, splantowano część wałów, w sercu fortu pojawiły się różne magazyny i baraki, całość powiązano linią kolejki wąskotorowej sięgającej aż do ul. Powązkowskiej. Cały teren wokół fortu – wraz z przedpolem sięgającym aż do muru cmentarza – został odseparowany ceglanym murem z drutem kolczastym.

Gdy we wrześniu 1939 r. wybuchła II wojna światowa, fort Bema objęto ewakuacją – 6 września z pomocą cywilów wywieziono stamtąd sto kilkadziesiąt dział 75 mm i haubic 100 mm, które wydatnie wzmocniły garnizon stołeczny. Zapasy amunicji również zostały ewakuowane. Fortu bronił II batalion 144 pp mjr Bronisława Wadasa, wspierała go 5 bateria 10 pułku artylerii lekkiej (4 armaty 75 mm) kpt. Bolesława Kwiatkowskiego i 2 bateria dywizjonu artylerii lekkiej – również 4 armaty 75 mm. Fort Bema jako jedyny fort Twierdzy Warszawa posiadał silną artylerię (prócz fortu Babice, gdzie również miała być bateria). Główna warszawska pozycja obronna miała biec na linii Bielany-Wawrzyszew-Osiedle Łączności Babice-Fort Bema-Marymont-Górce-Fort Wola-Czyste-Ochota-Sielce. Fort Bema miał połączenie telefoniczne z fortem Babice, które zamilkło nad ranem 26 września. By się zorientować co się stało wysłano tam patrole które stwierdziły iż fort Babice jest już w rękach niemieckich. Przebiwszy się przez oba pierścienie Twierdzy Warszawa 27 września Wehrmacht rozpoczął bombardowanie artyleryjskie Fortu Bema przygotowując się do jego zdobycia, lecz walki zostały przerwane w momencie nawiązania rozmów kapitulacyjnych. Obrońcy fortu Bema ponieśli spore straty gasząc powstałe od bomb zapalających pożary. Forty warszawskie które do 1939 r. zajmowało wojsko polskie dalej były wykorzystywane lecz tym razem przez armię niemiecką, pozostałe popadały w ruinę. Większość pełniła fukcję magazynową (m.in. fort Traugutta, fort Zbarż), w forcie Bema kontynuowano produkcję amunicji. Mur oddzielający teren wytwórni od lasku na Kole został wzmocniony kilkunastoma ceglano-betonowymi schronami, które budować mieli polscy jeńcy wojenni z położonego w pobliżu obozu jenieckiego (obecnie nie istnieją, rozebrano je podczas budowy szosy S8 w 2008 r.).

Prace budowlane obejmujące stawianie nowych magazynów, bunkrów, warsztatów i koszar na fortach Bema, Wola i Babice realizowała firma Willy Keymer – Hoch-Tief-und Strassenbau, mająca swoją siedzibę na terenie obok gimnazjum im. gen. Sowińskiego przy ówczesnej ul. Kraszewskiego, obecnej ulicy Rogalińskiej.

Fort Bema stał się w międzyczasie istotnym celem wywiadowczym Podziemia . Od 1941 r. rozpoznawał go wywiad wojskowy AK i GL WRN. Do pracy w forcie skierowano kilkudziesięciu robotników – w rzeczywistości członków III wolskiego batalionu Gwardii Ludowej. Cennym źródłem informacji byli pracujący w fortecznych warsztatach jeńcy sowieccy i robotnicy innych narodowości. Przyglądano się terenowi od zewnątrz, starając się ustalić możliwości ukrytego podejścia do obiektu, badano obyczaje niemieckich wartowników, analizowano niemieckie siły w forcie spisując wszystkie jednostki wchodzące i wychodzące z obiektu. Niemieccy wartownicy byli zaangażowani w drobny handel z Polakami, co odbywało się m.in. w tzw. „knajpach pod trupkiem” na ul. Powązkowskiej koło cmentarza. Pojawiały się nawet plany by wykorzystać do jego zdobycia (i cytadeli) kanały ściekowe, lecz zrezygnowano z nich. Fort obsadzały bataliony alarmowe „Berndt” i „Schmidt”, już od 1939 r. włączono do go niemieckiego przemysłu zbrojeniowego, jednocześnie przejęto składy broni. Od 1941 r. działały zakłady naprawcze, od 1942 r. umieszczono tam magazyny sprzętu i broni dla Garnizonu Warszawskiego i jednostek z frontu wschodniego. Na forcie trzymano ciężarówki, pracowały tam warsztaty i składnica części samochodowych, smarów i benzyny. Od 1942 r. znajdował się tam tzw. Punkt Zborny dla ozdrowieńców z Wehrmachtu. W 1944 r. prowadzono tam dla nich kursy doskonalenia zawodowego pod kierunkiem kpt. Wilma Hosenfelda, Niemca któremu Władysław Szpilman, przypomniany przez film Romana Polańskiego „Pianista”, zawdzięczał ocalenie. Okolica fortu była gęsto patrolowana, a przy murze wybudowano strażnice ze strzelnicami, dostępu do fortu miały bronić również kilkumetrowe wieże obserwacyjne, mające platformy z 1 ckm, trzema stanowiskami strzeleckimi i reflektorem. Przedpole przecinały zasieki i potykacze, na murach czychały jeszcze dodatkowe karabiny maszynowe. Na cmentarzu powązkowskim Niemcy mieli ustawić 6 – 8 działek przeciwlotniczych i dwa gniazda ckm u wylotu bramy, mające ostrzeliwać ulice : Powązkowską, Opalińską, Libawską, Sybilii. Niemcy stopniowo wzmacniali obsadę fortu : do 1941 r. stacjonowało tam 120 ludzi. W międzyczasie skierowano tam 776 batalion Turkmenów. W przededniu wybuchu powstania warszawskiego na forcie znalazło się dodatkowo 100 żołnierzy Wehrmachtu, wycofano Turkmenów, w sumie załoga miała liczyć 850 żołnierzy, uzbrojonych w 3 działa plot kal. 88 mm, 16 ckmów, 40 lkm, broń długą i granaty. Powstańcy warszawscy wspominają że na forcie naprawiano także lekkie czołgi.

Od momentu wybuchu powstanie w Warszawie przybrało postać nieoczekiwaną zarówno dla strony powstańczej jak i niemieckiej. Improwizując z konieczności, obie strony wykorzystywały do walki wszelkie większe gmachy. Forty rosyjskie mogły się świetnie nadać na bazy wypadowe, pod warunkiem iż były dostatecznie blisko terenów walk. 1 sierpnia 1944 r. Niemcy na Żoliborzu mieli swoje siły skoncentrowane wokół lotniska bielańskiego – polowego lotniska Luftwaffe (nieopodal fortu I Bielany pełniącego fukcję strzelnicy) oraz wzdłuż kolei obwodowej. Fort Bema wraz z całym zabudowanym przedpolem pełnił istotną rolę w strategii obronnej północno-zachodniej Warszawy. 1 sierpnia po 17.00 siły powstańcze zaatakowały forty Bema i Mokotowski jako kluczowe punkty oporu na Żoliborzu i Mokotowie. Plan powstania na Żoliborzu zakładał m.in. zdobycie fortu Bema koncentrycznym natarciem z trzech kierunków, zrealizować je miał 4 Rejon dowodzony przez kpt. Kazimierza Nowackiego „Szkodnika”. Najpierw miano zaatakować skład materiałów pędnych „Naftusia” na Kozielskiej 4 atakując od strony ul. Tatarskiej i Lasku na Kole, następnie 222 Pluton i 11 Batalion broni pancernej „Modlin” miały związać walką załogę fortu szturmując bramę główną od ul. Powązkowskiej. Decydującą akcję miało przeprowadzić zgrupowanie por. Romana Dąbrowskiego „Starego” osłaniane przez parowóz z Dworca Gdańskiego, które miało uderzyć na fort od strony Lasku na Kole. Wydzielone siły miały materiałami wybuchowymi zniszczyć bunkry i bramę, po czym powstańcy mieli wedrzeć się na dziedziniec fortu. Fortu nie chciano zdobywać by go utrzymać, celem było zdobycie niemieckiej broni i wycofanie się, a następnie wsparcie własnych sił wzdłuż ul. Mickiewicza i Marymonckiej. Kpt. Kazimierz Nowacki „Żyrafa” 1 sierpnia w ramach przygotowań do ataku na fort Bema wydał rozkaz swoim łącznościowcom by zniszczyli kable w kanałach.

 

W tym momencie 3 kompania por. Mieczysława Głowackiego „Mieczysława” uderzyła na bramę fortu, lecz jako że była pozbawiona osłony została szybko odrzucona i schroniła się w zabudowaniach. Samodzielna kompania „Kmicic” ppor. Aleksandra Zamojskiego zamiast wykonać atak na fort z terenu cmentarza powązkowskiego samowolnie wycofała się dołączając do innego oddziału, by uniknąć strat wobec niemieckiego ostrzału skoncentrowanego na terenie wokół cmentarza. 1 Kompania kpt. Witolda Plechawskiego „Sławomira” o 17.00 ruszyła do ataku na fort, powstańcy zaskoczyli Niemców, wdarli się przez bramę cmentarza powązkowskiego, zdobyli karabin maszynowy, lecz potęgujący się niemiecki ostrzał z ukrytych betonowych stanowisk zmusił ich do odwrotu tą samą drogą, a następnie przejścia w stronę Miasteczka Powązki. Komenda Główna AK naciskała później na Sztab Naczelnego Wodza, by ten wymógł na aliantach zbombardowanie celów na Żoliborzu dla odciążenia miejscowych sił powstańczych, m.in. lotniska Bielany i fortu Bema. Brytyjczycy odmawiali twierdząc że dla zniszczenia fortów konieczne byłoby co najmniej 100 bombowców dla osiągnięcia jakiegoś zauważalnego efektu, tymczasem bombardowania klasztoru Monte Cassino wykazały nikłą skuteczność takich nalotów. Po upadku powstania Niemcy przystąpili do wyburzania stojącej jeszcze zabudowy Warszawy, równocześnie próbując przekształcić miasto gruzów w twierdzę „Festung Warschau” której komendantami wyznaczono generałów Wehrmachtu Eisenstücka a potem Webera. Skraj zewnętrznej pozycji obronnej Festung Warschau znajdował się na zachód od fortu Bema.


W ramach tych przygotowań, z użyciem bomb lotniczych, trotylu, min i ładunków wybuchowych Niemcy prócz wiaduktów i mostów zaminowali także m.in. Fort Traugutta,Bema i stoki cytadeli. Wilm Hosenfeld w listopadzie 1944 r. pracował wciąż jako instruktor wychowania fizycznego kompanii szkoleniowej na forcie Bema, gdzie przeprowadzał z podstarzałymi żołnierzami ćwiczenia gimnastyczne, które potem opisywał w listach do syna Detleva. Wśród Niemców zdarzały się przypadki śmierci wskutek zatrucia alkoholem metylowym, coraz trudniej było podtrzymać dyscyplinę w gruzach miasta, gdzie jednyną kwaterą dla ludzi były ciemne kazamaty forteczne z XIX wieku. Jeden z czterech batalionów fortecznych stanowiących załogę twierdzy nazywano „batalionem głuchych”, jako że służyli tam powtórnie skierowani na front żołnierze którzy stracili słuch podczas walk. Absurdalny zamiar budowy twierdzy 300 m od pozycji sowieckich na Pradze nie mógł zostać zrealizowany. 17 stycznia 1945 r. zdruzgotana Warszawa została zajęta przez wojska polskie i sowieckie.

Po zakończeniu walk saperzy natychmiast przystąpili do rozminowania. Jeszcze 18 stycznia 4 pp rozminował m.in. wiadukty kolejowe przy ul. Obozowej i Górczewskiej, które stanowiły ważny element linii wewnętrznej Festung Warschau. Rozminowanie przeprowadzała m.in. 2 Brygada Inżynieryjno-Saperska 1 Armii Ludowego Wojska Polskiego. W trakcie prac urządzano tymczasowe składy niewybuchów, 2 Brygada zorganizowała taki punkt na Forcie Bema. Prace saperskie w Warszawie kontynuowano do 1947 r. 2 Brygada inżynieryjno-saperska do czerwca 1945 r. rozminowała m.in. lotnisko mokotowskie, forty Bema i Legionów, do tego czasu zginęło 13 żołnierzy, 26 zostało rannych. 1 samodzielny pluton saperów 1 Warszawskiej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki w marcu i kwietniu 1946 r. rozminował cytadelę, gdzie znaleziono 588 niewybuchów. Trafiały one do Lasu w Palmirach gdzie je detonowano. Zrujnowane miasto oczywiście nie oferowało specjalnie wielu możliwości zakwaterowania dla wojska, z drugiej strony większość fortów wciąż była odizolowana od miasta i świetnie nadawała się dla celów okrytych „tajemnicą wojskową”. W ten sposób na fortach Bema i Blizne funkcjonował obóz jeniecki „Boernerowo” przeznaczony dla Niemców sprowadzonych do Warszawy do pomocy przy odbudowie. Obóz Boernerowo powstał w sierpniu 1946 r. na forcie Blizne (nazywanym po wojnie fortem Groty), podlegał Jednostce Wojskowej 5367. Zadaniem jeńców niemieckich którzy tam trafiali była budowa lotniska wojskowego na Boernerowie, w 1946 r. znalazło się tam 491 jeńców, w marcu 1949 r. było już tylko około 200 jeńców. Od 1948 r. obóz przeniesiono na fort Bema. Rząd polski powziął decyzję o budowie lotniska 25 lipca 1946 r., Ministerstwo Bezpieczeństwo Publicznego przekazało do dyspozycji MON 2 tysiące niemieckich jeńców, ubrać i wyżywić ich miał Minister Aprowizacji i Handlu. Lotnisko budowało na raz najwyżej 450 jeńców. Obóz na Boernerowie podlegał bezpośrednio Szefowi Departamentu Kwaterunkowo-Budowlanego MON. Wojskowi szukali wśród Niemców specjalistów od budowy lotnisk, których zatrudniano w Warszawie. Budową kierował jeden z jeńców. Ciężkie warunki pracy uległy poprawie w połowie 1947 r. Od 1948 r. Niemcy za pracę dostawali pieniądze zgodnie ze stawką robotników cywilnych. Obóz na Boernerowie w marcu 1947 r. wizytował Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Jeńcy otrzymywali dość dobre wyżywienie, regularnie dostawali też pocztę której nie cenzurowano. W obozie Boernerowo w 1947 r. na Wielkanoc bez przeszkód odbyła się msza. Na forcie Bema prowadzono dla Niemców wykłady o technice i nauce, które zyskały sobie dużą popularność. Jeńcy utworzyli tam również kabaret, dla którego potrzeb sami robili instrumenty, uprawiali sport – wybudowali sobie nawet basen pływacki, jak również prowadzili działalność kulturalną – wydawali gazetę „Die Brücke”(Most). Niemców w obozach jenieckich w Polsce indoktrynowano w duchu propagandy komunistycznej. Zadanie to spełniał Karl Wloch, znany wśród jeńców pod pseudonimem „Karl Wiesner” lub po prostu „Onkel Karl” (wujaszek Karl). Wloch (1905 – 1982) był komunistą jeszcze przed wojną, siedział w Sachsenhausen. W latach II wojny światowej był w batalionie karnym w Jugosławii, gdzie zdezerterował na stronę partyzantów Tito. Po 1945 r. w powstającym NRD został wytypowany przez SED (Sozialistische Einheit Deutschlands, Socjalistyczna Jedność Niemiec, partię rządzącą) do pracy politycznej wśród jeńców, celem ich reedukacji. Wspominał go m.in. w swoich wspomnieniach Siegfried Bellartz, jeden z jeńców z fortu Bema. Jeńców zmarłych w Warszawie w latach 1948 - 1949 chowano na cmentarzu komunalnym na Powązkach. W 1950 r. obozy zamknięto a dotychczasowi jeńcy wyjechali do NRD. Zbudowane przez Niemców lotnisko Bemowskie funkcjonowało w latach 1948 – 1977, fort Bema był wówczas elementem zaplecza techniczno – magazynowego lotniska. Lotnisko na Bemowie przejmowało niekiedy zadania wciąż odbudowywanego lotniska Okęcie; w sierpniu 1956 r. lądował tu sekretarz generalny Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego Nikita Chruszczow.

Warszawa w PRL była miastem silnie zmilitaryzowanym, LWP wykorzystywało także forty, które stały się bazami transportowymi, magazynami wojskowymi, rozmieszczonymi w fortach pierścienia zewnętrznego (II Wawrzyszew, II a Babice, III Blizne, VI Okęcie, VII Zbarż, VIII Służew (do 1990 r.), IX Sadyba (do 1991 r.), oraz obiektach pierścienia wewnętrznego – forcie Bema (do 1975 r.) W forcie Bema do lat 1980 – tych działały magazyny, w okolicznych przedwojennych willach mieszkali wciąż generałowie WP, co powodowało konieczność strzeżenia terenu. Po zbudowaniu Trasy Toruńskiej fort został odtajniony i opuszczony przez wojsko, znaczną część terenu zajął Wojskowy Klub Sportowy „Legia”.


Na fortach służyli żołnierze ze wszystkich stron Polski, po dziś dzień np. w forcie Bema znaleźć można ich wpisy na ceglanej elewacji. Widniejąca tam data warty 15 stycznia 1982 świadczy o tym że również podczas Stanu Wojennego wojsko nie zapomniało o pilnowaniu fortów. Na szczęście nie można powiedzieć że miasto Warszawa nie ma pomysłu na swoje forty. W latach 2006 –2007 powstał projekt Parku kulturowego zespołu fortyfikacji XIX-wiecznej Twierdzy Warszawa w opracowaniu Katarzyny Pałubskiej i Przemysława Boguszewskiego. Park kulturowy autorzy definiują jako Formę ochrony krajobrazu umożliwiającą zachowanie wyjątkowych wartości historyczno – kulturowych w jednoczesnym powiązaniu z ochroną środowiska przyrodniczego. Celem jego powstania jest także potrzeba zachowania ciągłości tradycji krajobrazów polskich. Park ma umożliwić zwiedzanie całego kompleksu trasami rekreacyjnymi, takimi jak ścieżki piesze, rowerowe, konne czy kajakowe. Struktura całości zakłada stworzenie stref ochrony konserwatorskiej, pełniących funkcję tzw. otuliny (bufora) mającego zapewnić zwartość systemu w powiązaniu ze strefami. Poddany wzorcowej renowacji fort Bema okazał się niezwykle atrakcyjnym obiektem parkowym i rekreacyjnym, choć wciąż czeka na zagospodarowanie. Wywieziono ponad 750 ton gruzu i śmieci, oczyszczono 1260 m fosy o długości 1320 m. Umocniono brzegi, wpuszczono wodę, wycięto samosiejki, chaszcze i krzaki, odsłonięto sklepienia i zbocza pięciu fortyfikacji, same fortyfikacje obłożono włókniną i użyźniono, dzięki czemu szybko pokryły się świeżą trawą. Prócz prac porządkowych zajęto się pielęgnacją drzewostanu, odtworzeniem zieleni, zabezpieczeniem skarp fortyfikacji przed erozją wietrzną i wodną, wycięto także drzewa których korzenie uszkadzały fortyfikację. Na szczególne podkreślenie zasługuje również renowacja oryginalnego mostu stalowego (aż prosi się o podobny zabieg na forcie Piłsudskiego), montaż eleganckich latarni stylizowanych na XIX wiek oraz budowa drewnianej kładki na stalowych dźwigarach która spina dwa brzegi fosy od strony pobliskiego osiedla. Przy fosie zbudowano 20 stanowisk dla wędkarzy, jednocześnie zaś latem 2009 r. samą fosę można było za darmo przepłynąć rowerem wodnym. Fort pozostaje polem dla najrozmaitszych inicjatyw, zdolnych przerobić go w okoliczne centrum sportowe, rekreacyjne, kulturalne.

Bibliografia
Boguszewski Przemysław, "Zaszczuty generał", [w:] Focus Historia 9/2010
Głowacki Ludwik, Obrona Warszawy i Modlina 1939, MON, Warszawa 1985
Głuszek Cezary, Twierdza Warszawa, , [w:] Twierdze i działania wojenne na ziemiach polskich podczas I wojny światowej, materiały konferencji w Osowcu w 1998 r. pod red. Adama Czesława Dobrońskiego, Jarosława Chorzępy i Anatola Wapa, Białystok – Przasnysz 2000
Gruszecki Andrzej, Twierdze rosyjskie na ziemiach polskich, [w:] Studia i materiały do Historii Wojskowości, t. XII, cz. 1 1966 r.
Hosenfeld Wilm, „Staram się ratować każdego”. Życie niemieckiego oficera w listach i dziennikach, red. Eugeniusz Cezary Król, Winfried Lipscher, Warszawa 2007
Jasiński Grzegorz, Żoliborz 1944. Dzieje militarne II obwodu okręgu Warszawa AK w powstaniu warszawskim, Ajaks, Pruszków 2008
Jerzy Kasprzycki, Korzenie miasta. Warszawskie Pożegnania, t. V, Żoliborz i Wola, Warszawa 1999
Kochanowski Jerzy, W polskiej niewoli. Niemieccy jeńcy wojenni w Polsce 1945 – 1950, Warszawa 2001
Królikowski Lech, Twierdza Warszawa, Warszawa 1994
Lechowski Andrzej, W służbie stolicy. Wojsko polskie w odbudowie Warszawy 1945 – 1949, Warszawa 2002
Olecki Jacek, Wojenne tajemnice Warszawy i Mazowsza, Warszawa 2006
Pałubska Katarzyna, Boguszewski Przemysław, Założenia historyczne i przestrzenne dla planowanego „Parku kulturowego Zespołu fortyfikacji XIX-wiecznej Twierdzy Warszawa”, Urząd Miasta Stołecznego Warszawy, Warszawa 2006 (dotępny na stronie www.twierdzawarszawa.pl)
Porwit Marian, Obrona Warszawy wrzesień 1939 r. Wspomnienia i fakty. Czytelnik, Warszawa 1979
Sadowski Jagmin, Co wiedzieli Niemcy o fortyfikacji rosyjskiej przed obecną wojną, [w:] Bellona, z. 1/1919 r.
Starynkiewicz Sokrates, Dziennik 1887 – 1897, przekł. z ros. René Śliwowski, Muzeum Miasta st. Warszawy, Warszawa 2005
Zaleski W., Przygotowania rosyjskie do wojny światowej, [w:] „Bellona” z. 7, 1921