Tykocin: Perła i Duma Podlasia

 

Barokowy kościół pw. Trójcy Świętej, rozległy plac z usytuowanym centralnie pomnikiem Stefana Czarnieckiego, nastrojowy stary rynek, świetnie zachowana synagoga, pełne pamiątek muzeum po niegdyś zamieszkującej tu społeczności żydowskiej oraz wzmiankowany w sienkiewiczowskim „Potopie" zamek. A to tylko ważniejsze spośród licznych atrakcji jakie ma do zaoferowania Tykocin, bezapelacyjnie jeden z najurokliwszych zakątków naszej diecezji.

 

Tłumy zagranicznych turystów – głównie z Izraela i Stanów Zjednoczonych - niemal każdego dnia odwiedzają ów niegdyś znakomicie prosperujący ośrodek handlu na przecięciu szlaków z Mazowsza, Podlasia i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zapalony myśliwy jakim był król Zygmunt August z lubością zapuszczał się w te tereny czego świadectwem jest wznoszący się nad Narwią tykociński zamek. Rzeczony władca zatrzymywał się tu zarówno w drodze na Litwę, jak też w celach czysto rekraacyjnych jakim było dlań polowanie na grubego zwierza. Pod tym względem trudno było o lepszą lokalizację, bowiem pobliska Puszcza Knyszyńska obfitowała w żubry i tury. Za sprawą ostatniego z Jagiellonów ranga Tykocina znacznie wzrosła, co przejawiło się umieszczeniem tu królewskiego skarbca i arsenału. Nic zatem dziwnego, że ochoczo ściągali tu biegli w ówczesnej buchalterii przedstawiciele społeczności żydowskiej. I to właśnie oni dali początek lokalnej diasporze istniejącej w tej miejscowości do II wojny światowej. Ów rys dostrzegalny jest zresztą po dziś dzień w tutejszym układzie przestrzennym i architektonicznym. Przejawia się to przede wszystkim w bryle pochodzącej 1642 roku synagogi pełniącej obecnie rolę Muzeum Kultury Żydowskiej oraz pobliskiego Domu Talmudycznego stanowiącego część tej placówki. Ciąg zabudowań wzdłuż wiodącej w kierunku placu przed kościołem św. Trójcy ulicy Złotej do spółki ze staroświeckim brukiem dopełniają unikalnej nastrojowości tegoż miejsca.

Nad głównym rynkiem miasta góruje wzniesiony w 1763 roku pomnik regimentarza/hetmana koronnego Stefana Czarnieckiego, postaci której osobom nawet pobieżnie zaznajomionym z przeszłością naszego kraju raczej nie trzeba przedstawiać. Gwoli ścisłości wypada nadmienić, że za zasługi w przepędzaniu Szwedów i Moskali z granic Rzeczpospolitej uzyskał on w roku 1659 dobra tykocińskie. Włości te na drodze małżeństwa z córkami rzeczonego uzyskali Braniccy z linii Gryfitów czyniąc z Tykocina centrum swych podlaskich posiadłości. I to właśnie ów moment dziejowy okazał się szczególnie owocny zarówno dla miasta jak i regionu. Zdewastowanie Tykocina w roku 1734 przez zwolenników Stanisława Leszczyńskiego (to właśnie wówczas puszczono z dymem odbudowany z inicjatywy Czarnieckiego zamek, a nawet zrabowano mienie tutejszych kościołów) stanowiło co prawda wyjątkowo bolesny epizod; niemniej późniejsze dokonania wspomnianego rodu w dużej mierze zrekompensowały poniesione straty. Już w sześć lat później, za sprawą fundacji ówczesnego hetmana Jana Klemensa Branickiego rozpoczęto budowę okazałej świątyni pw. Świętej Trójcy z założenia mającej pełnić rolę mauzoleum tegoż rodu. W ostatnich latach ów kościół poddawany jest sukcesywnej renowacji ponownie nabierając blasku jakim cieszył się w dobie dojrzałego baroku. Okazała brama zwieńczona popiersiami czterech Ewangelistów prowadzi nas wprost do wnętrza tej trójnawowej budowli wzniesionej według układu bazylikowego. Ołtarz główny imponuje skalą finezji zdobień. Freski autorstwa m.in. Sebastiana Ecksteina i Władysława Drapiewskiego, pochodzące z roku 1760 organy, nie mniej zabytkowe konfesjonały i stalle – to tylko ważniejsze z bogatego wyposażenia. Część w ostatnich latach została zresztą poddana gruntownym renowacjom (dodajmy, że za sprawą miejscowych konserwatorów). Rzecz jasna nie mogło też zabraknąć portretu fundatora. Odziany w paradną zbroje Jan Klemens Branicki dumnie spogląda z płótna pędzla Szymona Czechowicza, absolwenta rzymskiej Akademii św. Łukasza, którego twórczość cieszyła się w toku drugiej połowy XVIII wieku ogromnym wręcz powodzeniem. Elewacja świątyni wciąż wymaga znaczących nakładów konserwatorskich; niemniej już dotychczasowe zabiegi na rzecz restaurowania tegoż wyjątkowego obiektu już teraz pozwalają z optymizmem spoglądać w przyszłość.

Jakby tego było mało, tuż za mostem nad Narwią, wzdłuż trasy wiodącej do Knyszyna wznosi się częściowo rekonstruowany zamek, kolejna atrakcja Tykocina. Nie sposób w tak zwięzłym tekście wskazać wszystkich walorów tej wyjątkowej miejscowości. Stąd z pełnym przekonaniem wypada zachęcić do jej osobistego odwiedzenia.

Przemysław Mazur