Ursynów kojarzy się każdemu z betonową pustynią i morzem bloków. Choć już przełamano stereotyp tej dzielnicy postrzeganej jako wielka sypialnia Warszawy wciąż wydaję się, że niczym ciekawym nie może nas ona zaskoczyć. A tymczasem również i tutaj można odnaleźć zabytkowe obiekty o znacznej wartości historycznej przypominające, że nawet taka dzielnica ma swoją historię.

 

A historia terenów, na których leży dziś dzielnica Ursynów sięga daleko w przeszłość i jedne z najwcześniejszych wzmianek mówiących o terenach współczesnej Warszawy są właśnie związane z tą okolicą. Bowiem już w drugiej połowie XII wieku na krawędzi skarpy pod którą wówczas znajdywało się koryto Wisły usytuowano ośrodek misyjny prowadzony przez zakon benedyktynów. Są poszlaki wskazujące na to, że jego lokalizacja była nieprzypadkowa gdyż w tym miejscu był niegdyś chram pogański. W 1238 roku biskup poznański Paweł z Bnina erygował w tym miejscu parafię pod wezwaniem Świętej Katarzyny leżącą już wtedy w obrębie wsi Służew. Wzniesiony wówczas drewniany kościół był najstarszym na terenie obecnej Warszawy o wiele lat wyprzedzającym kościoły na Starym Mieście. Prawdopodobnie gdzieś na przełomie XV i XVI wieku wzniesiono murowaną świątynię zapewne w stylu tzw. gotyku mazowieckiego. Przeżywała ona burzliwe koleje losu : pożar a potem złupienie przez Szwedów. Ostatecznie w 1742 roku została przebudowana przez księcia Augusta Czartoryskiego w stylu barokowym. Kolejną przebudowę kościół przeszedł w połowie XIX wieku. Wtedy to włoski architekt Francesco Maria Lanci na zlecenie Augusta Potockiego, właściciela dóbr wilanowskich, nadał świątyni obecną kubaturę. Ciekawe że najmłodszym elementem kościoła jest wolno stojąca dzwonnica zbudowana dopiero pod koniec XIX wieku ale za to zawiera najstarszy bodaj tu element jakim jest XVI – wieczny dzwon przeniesiony z nieistniejącego już kościoła Św. Jerzego. Wnętrze świątyni wypełniają elementy i zdobienia pochodzące z różnych okresów. Zespół przykościelny uzupełnia XVII – wieczna plebania. Tuż obok kościoła wybudowano pomnik Męczenników Terroru Komunistycznego. Nieprzypadkowo, bowiem między innymi  na parafialnym cmentarzu grzebano pomordowanych więźniów z czasów stalinowskich. Motto uwiecznione na pomnikowym kamieniu zostało napisane przez anonimowego więźnia z Rakowieckiej.

Ciekawostką jest, że u stóp wzgórza na którym stoi kościół odkryto podziemia, w których znajduje się stanowisko wielu gatunków nietoperzy. Te groty mają związek z jednym z najbardziej tajemniczych miejsc w Warszawie jakim jest Gucin-Gaj. Ten zagadkowy kompleks parkowy, dziś już praktycznie do szczętu zdewastowany wiąże się bezpośrednio z powstawaniem innych pałacyków i rezydencji jakie magnackie rody zaczęły wznosić począwszy już od XVII a na dobre od XVIII wieku wzdłuż osi skarpy wiślanej, która przyciągała  swoimi walorami krajobrazowymi. W latach 1817 – 1821 ówczesny właściciel Wilanowa Stanisław Kostka Potocki, polityk, wolnomularz, zapalony znawca sztuki i nauki, jeden z pionierów archeologii w naszym kraju, minister w rządzie Królestwa Kongresowego i brat Ignacego, jednego z głównych twórców Konstytucji 3 maja, wzniósł tu letnią rezydencję, która nazwał na cześć swego wnuka Gucia (Augusta), Gucinem. Uporządkował teren, założył ogród i przyjeżdżał tu by odpocząć od gwarnego życia i oddawać się pracy naukowej i literackiej. Najbardziej frapującą pamiątką po czasach pobytu S.K.Potockiego w Gucinie jest murowany korytarz usytuowany poniżej plebanii kościoła Św. Katarzyny – owe „groty”, dziś siedlisko nietoperzy. Nie jest to oczywiście dzieło natury. Korytarz ów obudowany cegłą i niegdyś posiadający wentylację oraz wejście w formie zdobnego domku służył najprawdopodobniej jako miejsce spotkań loży wolnomularskiej. Nie zapominajmy, że sam Potocki był masonem co było modne wśród elit epoki oświecenia. Istnieje legenda, że tunel mógł mieć połączenie z kościołem ale pojawiły się też głosy iż jest to jedynie pozostałość cembrowiny źródła zasilającego pobliskie stawy a nawet jezioro w parku wilanowskim. Dziś korytarz w Gucinie jest bardzo trudno dostępny i uległ daleko idącemu zniszczeniu. Zawaliła się część korytarza wewnątrz a po ozdobnym wejściu nie ma ani śladu. Zły stan wynika też częściowo z tego, że dość szybko po śmierci właściciela zaczęto użytkować domniemaną siedzibę loży jako piwnicę. Tymczasem dla rozwoju tego miejsca nie małe zasługi położyła wdowa po zmarłym w 1821 Potockim, Aleksandra z Lubomirskich. Urządziła ku czci męża i jego brata Ignacego gaj, w którym nawiązując do starożytnych idei sadzono drzewa dla uczczenia tych co odeszli. Swoje drzewka posadzili tu m. in. Julian Ursyn Niemcewicz, książę Adam Czartoryski, Stanisław Staszic, Samuel Bogumił Linde, Zygmunt Vogel. Ważnym elementem gaju był też sarkofag Stanisława Kostki Potockiego, który nawiązywał do grobowca rzymskiego wodza Scypiona Barabatusa będącego jednym z najważniejszych zabytków sztuki funeralnej starożytnych Rzymian. Znalazło się tu też miejsce na liczne pamiątkowe obeliski i kamienie. Niestety w późniejszych czasach Gucin–Gaj uległ zniszczeniu co było następstwem zaniedbań, działań nieuczciwych dzierżawców wreszcie parcelacji upadających dóbr wilanowskich. Miary dopełniła okoliczna ludność, wreszcie wojna i czasy PRL-u.

            W poprzednim akapicie padło nazwisko Juliana Ursyna Niemcewicza, poety, historyka, polityka i sekretarza Kościuszki, autora niezapomnianej komedii „Powrót Posła”. To właśnie od jego przydomka „Ursyn” wzięła się nazwa Ursynów. Niemcewicz pieczętował się szlacheckim herbem Rawicz przedstawiającym pannę na niedźwiedziu a tymczasem niedźwiedź po łacinie brzmi nie inaczej jak ursus. Stąd wziął się „Ursyn”. Na marginesie warto zaznaczyć, że motyw z herbu rodowego Niemcewicza został uwzględniony we współczesnym herbie Ursynowa. Z jego osobą wiąże się ściśle historia kolejnego zabytku ursynowskiego jakim jest pałac Krasińskich przy ulicy Nowoursynowskiej, dziś siedziba rektoratu SGGW (nie mylić z tym pałacem Krasińskich w centrum Warszawy!). Usytuowany na krawędzi skarpy w otoczeniu starych drzew, początkowo klasycystyczny pałac ursynowski początki swe zawdzięcza Izabeli z Lubomirskich Czartoryskiej. Około roku 1776 wybudowała ona tu pałacyk dla swej córki Aleksandry, która spędziła w nim miesiąc miodowy ze swoim mężem Stanisławem Kostką Potockim tym samym, który założył Gucin. Na upamiętnienie tego faktu pałacykowi nadano wymowną nazwę Rozkosz. Kostka Potocki zlecił architektowi Chrystianowi Aignerowi rozbudowę rezydencji. Parokrotnie zmieniała ona właścicieli i ostatecznie zakupił ją w 1822 roku Julian Ursyn Niemcewicz. Zamierzał nazwać ją „Ameryką” na pamiątkę swego pobytu w Stanach Zjednoczonych i dla uczczenia swej amerykańskiej żony Susan Livingston Kean. Ponieważ mogło być to jednak źle widziane w tamtych czasach ze względów politycznych, ostatecznie nazwał ją Ursynowem. Oddał się tu pracy literackiej tworząc dzieła historyczne i poezje w tym Dumania Ursynowskie. Nie zaniedbywał jednak i gospodarstwa. Tu ciekawostka. Podobno Czarny Orzech rosnący w parku pochodzi z nasiona podarowanego Niemcewiczowi przez George’a Washingtona!

Po wybuchu Powstania Listopadowego Niemcewicz wyjechał w misji dyplomatycznej do Paryża i już nie wrócił. Pałac znów zmieniał właścicieli a od 1857 roku znalazł się w rękach Krasińskich. Na ich zlecenie Zygmunt Rospendowski przebudował pałac nadając mu cechy neorenesansowe. Z tego okresu pochodzą między innymi płaskorzeźby autorstwa Faustyna Cenglera z wizerunkami hetmanów polskich, rzymskich bogiń, polskich królowych i personifikacje pór roku a także tympanon z herbem Krasińskich - Ślepowron. Właściciele Ursynowa chętnie przekazywali pałac na cele oświatowe i tak w 1906 roku Adam Krasiński przekazał go Polskiej Macierzy Szkolnej a w 1921 roku hrabia Edward Raczyński, późniejszy Prezydent RP na Uchodźstwie, Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (upamiętnia to głaz w parku). Urządzono tu wtedy Państwowe Gimnazjum Ogrodnicze. Chyba nieprzypadkowo więc w 1956 roku przejęła cały teren Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego i pozostała tu do dziś. Warto tu przyjść nie tylko ze względu na walory architektoniczne pałacu ale także jego malownicze otoczenie. Zdziczała część parku dworskiego na skarpie jest dziś chroniona w ramach rezerwatu krajobrazowego „Skarpa Ursynowska”. Można zejść stromym jarem na podnóże skarpy gdzie zachowały się fragmenty tarasów i sadzawki przypałacowej, dziś niestety zdewastowanej. Wędrując ścieżkami wzdłuż skarpy na południe lub jeśli kto woli górą, obrzeżem ursynowskiego osiedla dotrzemy do zespołu pałacowo – parkowego Natolin.  Jest to jeden z najciekawszych  tego typu obiektów w Warszawie. Leżący na pograniczu Wilanowa i Ursynowa Park Natoliński dziś jest już kompletnie zdziczały i stał się lasem skądinąd chyba najbardziej dziewiczym na obszarze stolicy. Chroniony jest w ramach rezerwatu ścisłego i jako, że ogrodzono go parkanem dostęp do niego jest praktycznie niemożliwy ale sama wędrówka tylko wzdłuż jego granic stanowi nie lada atrakcję. Z drugiej strony jego niedostępność jest na pewno czynnikiem wspomagającym naturę.

Początki kompleksu natolińskiego sięgają XVII wieku gdy król Jan III Sobieski zakupił pobliską wieś Milanowo (późniejszy Wilanów) by urządzić tam letnią rezydencję. W skład tej włości wchodziły również tutejsze lasy gdzie król urządził zwierzyniec. Wtedy nie powstały jeszcze w tym miejscu żadne budynki. Za panowania Augusta II Mocnego zwierzyniec zmieniono w bażantarnię, czyli miejsce gdzie hodowano i jednocześnie polowano na bażanty (do dziś mnóstwo tych ptaków zamieszkuje okolicę). Stąd wzięła się nazwa pobliskiej ulicy Przy Bażantarni. Kolejni właściciele dóbr wilanowskich – Natolin był filialnym pałacem dla Wilanowa – zaczęli go rozbudowywać. Pierwszy pałac w stylu klasycystycznym postawił tu na początku lat osiemdziesiątych XVIII wieku książę August Czartoryski. Na jego polecenie architekt Szymon Bogumił Zug wzniósł letnią rezydencję, której wnętrza pięknie ozdobił Vicenzio Brenna. Kolejna przebudowa miała miejsce na początku XIX wieku i odbywała się pod kierunkiem znanego nam już Stanisława Kostki Potockiego, który sam wykazując się inwencją twórczą dodatkowo zatrudnił do prac Christiana Aignera.  Zmieniła się fasada pałacu i malowidła dekoracyjne. Potocki postanowił urządzić tu rezydencję dla swego syna Aleksandra a nową nazwę nadano pałacowi w 1807 roku na cześć nowonarodzonej córki Aleksandra, Natalii. Od tego czasu funkcjonuje on jako Natolin. Wraz z pałacem leśny zwierzyniec zaczęto przekształcać w romantyczny park krajobrazowy, w którym dawny starodrzew harmonizował z alejkami, pomnikami, budowlami, klombami.  Powstały wozownie, domki dla dozorców, nowa oficyna a największą osobliwością była holendernia czyli rodzaj zdobnie urządzonej dworskiej obory. Trzymane tam zwierzęta służyły nie dla celów gospodarskich ale hodowano je głównie dla rozrywki gdyż nadawały złudzenie życia na prawdziwej wsi. Obiekt ten niestety nie zachował się. Największe lata świetności przeżył Natolin za czasów Aleksandra Potockiego. To jemu pałac zawdzięcza tak zwane pokoje etruskie, w parku powstały kolejne obiekty jak choćby ; świątynia dorycka, ruiny rzymskiego akweduktu czy brama mauretańsko–gotycka  –  ich twórcą był Henryk Marconi. Największym acz smutnym pomnikiem w Natolinie pozostawionym przez Aleksandra był sarkofag jego zmarłej córki Natalii z Potockich Sanguszkowej, tej samej, której kompleks zawdzięczał swą nazwę. Do niego wiódł z pałacu most mauretański.

Po śmierci Aleksandra Potockiego Natolin był coraz bardziej zaniedbany i niedoinwestowany. Następnym właścicielom często brakowało środków na należyte utrzymanie zespołu. Wiele obiektów zaczęło niszczeć. Wielkim ciosem okazała się II wojna światowa. W czasie Powstania Warszawskiego pałac i park zostały zdewastowane i ograbione przez żołnierzy niemieckich, którzy pocieli cały teren rowami strzeleckimi i umyślnie zniszczyli wiele obiektów. Po wojnie wprawdzie przeprowadzono prace renowacyjne pod kierunkiem Stanisława Lorentza i  Jana Zachwatowicza ale cały teren stał obiektem rządowym i od tej pory pozostał niedostępnym. Znajdywała się tu między innymi jedna z rezydencji Bolesława Bieruta a następnie obiekt reprezentacyjny dla Urzędu Rady Ministrów. Nieoceniony Stanisław Bareja w znakomitym serialu „Alternatywy 4” nawiązuje do tego faktu. W jednej ze scen inżynier Manc (Jerzy Bończak) i Ewa Majewska (Hanna Bieniuszewicz) próbując wejść do parku zostają przepędzeni przez stróża, który mówi, że wchodzić nie wolno bo to…tajemnica państwowa. Co prawda na początku lat dziewięćdziesiątych nowy gospodarz terenu jakim jest Centrum Europejskie Natolin przeprowadziło ponowną renowacje obiektu to wciąż poza nielicznymi dniami otwartymi pozostaje on zamknięty dla publiczności. Pałac i sąsiednie budynki mieszczą filię College of Europe z Brugii. Cały teren jest prawnie chroniony w ramach rezerwatu przyrody „Las Natoliński”.

Warto powiedzieć jako ciekawostkę, że w przy ulicy Nowoursynowskiej obok Parku Natolińskiego rośnie „Mieszko” – jeden z najstarszych i najpotężniejszych dębów w Polsce, którego wiek szacuje się pomiędzy 1000 a 650 lat. Stąd spacerem można się udać do pobliskiej alei Kasztanowej. Dziś jest to przyjemny deptak w otoczeniu starych drzew, który stanowi miły, zielony akcent wśród wielkomiejskiej zabudowy. Aleja jest fragmentem dawnego traktu idącego z Wilanowa do Góry Kalwarii. Jej powstanie wiąże się z osobą cara Aleksandra I wizytującego te strony. Przy alei po lewej stronie stoi stary, zabytkowy krzyż z czasów powstania styczniowego, który został wzniesiony w 1864 roku przez Karola Juliana Karniewskiego administratora dóbr wilanowskich jako votum za ocalenie przed zsyłką na Sybir. Na końcu alei jest kamień upamiętniający pielgrzymkę rycerza Andrzeja Ciołka, pana na włościach kabackich  do Santiago de Compostela w 1404 roku.

A teraz coś dla miłośników militariów. Idąc od kościoła Świętej Katarzyny w kierunku pałacu ursynowskiego, po prawej stronie jest wjazd prowadzący do fortu Służew. Jest to jeden z fortów zewnętrznego pierścienia zbudowanej przez Rosjan u schyłku XIX wieku Twierdzy Warszawa i nosi numer porządkowy VIII. Jest jednocześnie najdalej wysuniętym na południe obiektem twierdzy. Wzniesiono go w latach 1883 - 1889 na powierzchni około 26 ha. Pierwotnie był to fort dwuwałowy ale ostatecznie zmieniono go na jednowałowy. Około 1900 roku zmodernizowano go ponownie, zbudowano wtedy stajnie, dodatkowe kazamaty i drogi dojazdowe. Fort posiadał przeciwskarpową kaponierę czołową połączoną z resztą obiektu poterną, kaponiery barkowe i tradytor. Częściowej likwidacji niektórych elementów dokonano w latach 1909 – 1913 w ramach kasacji Twierdzy Warszawa. W czasach PRL zbudowano na terenie fortu tak zwane „Osiedle Generalskie” przeznaczone dla wysokich oficerów LWP, czego dokonano z pogwałceniem przepisów o ochronie zabytków. Podobno w 1981 roku wybudowano tu okopy, które frontem były skierowane w kierunku miasta. Wojsko stacjonowało w forcie do 1990 roku. Do dziś dobrze zachowały się koszary szyjowe, wał oraz rów forteczny, toteż Fort Służew należy do lepiej zachowanych obiektów dawnej twierdzy warszawskiej.

Nieliczne też ślady pozostały na terenie Ursynowa po dawnych wsiach i folwarkach dworskich. Na terenie byłej wsi Wolica wciąż stoi nieźle zachowany kompleks stajni należących niegdyś do tutejszego folwarku, obecnie będący w posiadaniu Wydziału Nauk o Zwierzętach SGGW. W pobliżu na ulicy Kokosowej był jeszcze do niedawna co najmniej stuletni czworak podworski, ale niestety spłonął. Krąży opowieść jakoby ta chata była znacznie starsza i miała być wybudowana przez jeńców tureckich, których przyprowadził z pod Wiednia Jan III Sobieski i z tego powodu bywała niekiedy nazywana chatą turecką. Jest to jednak opowieść mało wiarygodna. Najprawdopodobniej czworak pochodził z XIX wieku.  Z kolei ruiny dawnych stajni będących ostatnim reliktem folwarku Moczydło nadal jeszcze znajdują się na wzniesieniu w pobliżu kościoła Ofiarowania Pańskiego na Wyżynach. Powstaje pytanie jak długo jeszcze tam będą? Czy znikną jak wiejska chałupa na Starym Imielinie? Jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku stał tam bodaj ostatni w Warszawie drewniany budynek kryty strzechą i to wspaniale zachowany. Dziś nie ma po nim ani śladu, podobno strawił go pożar. Starych domów o charakterze wiejskim lub podmiejskim jest w administracyjnych granicach dzielnicy Ursynów znacznie więcej, choć nie o takiej wartości jak chałupa z Imielina. Głównie można się na nie natknąć w rejonach Pyr, Krasnowoli, Dąbrówki czy Dawid, rzadziej na Starych Kabatach czy Wolicy. Wędrując przez zakamarki Ursynowa wciąż można natrafić na ślady niegdysiejszego charakteru tych terenów, które jeszcze nie tak dawno były typową wsią. Czasem będzie to zagroda, zdziczały sad, przydrożna kapliczka lub krzyż…na pewno pamiętają one czasy gdy nie było tu jeszcze bloków.

Damian Kosiński