W ostatnich latach nasila się zjawisko niszczenia zaniedbanych i zapomnianych zabytków w różnych miejscach w Warszawie, zwykle odbywa się to bez jakiegokolwiek rozgłosu, często przypadkiem zwracamy uwagę na zanik jakiegoś budynku na ulicy, którego nie ma komu bronić, ponieważ jego zabytkowy charakter nie jest oczywisty dla kompetentnych władz.

 

 

 

Sprawa ich ratowania nie jest łatwa, często ich zniszczenie jest najłatwiejszym rozwiązaniem. Ale trzeba próbować, a przynajmniej dokumentować póki jeszcze stoją. Przedstawiam tu kilka zdjęć obiektów które zniknęły w latach 2008 - 2011. Część to niemieckie schrony z 1944 r. (za informację o dacie ich powstania dziękuję p. Jakubowi Jakubowskiemu, autorowi artykułu o schronach przeciwpartyzanckich w Warszawie, Odkrywca 11/2010) które wzmocniły mur wytwórni amunicji nr. 1 koło fortu Bema, broniły one dostępu do wytwórni od strony lasku na Kole, napotkać je można było za linią kolejową idąc wzdłuż płotu Wojskowych Zakładów Lotniczych w kierunku Alei AK. Osobiście częstokroć przejeżdżałem koło nich rowerem, gdyż było tam wygodne połączenie ze ścieżką rowerową wzdłuż Alei AK. O prawdpodobieństwie ich zniszczenia dowiedziałem się dopiero pod koniec 2007 r. z forum internetowego „Warszawa – wojenne tajemnice” i postanowiłem je uwiecznić. Mam nadzieję że zdjęcia choć odrobinę oddają pewien specyficzny klimat tej okolicy, gdzie czas się zatrzymał, aż wkroczyła budowa słynnej ostatnio szosy S8. Nie wypowiadam się na temat : co można było zrobić by je ocalić, ale z drugiej strony nie były specjalnie wielkie, może nie byłyby aż taką przeszkodą ? Mam wrażenie że rozwalono je niejako "hurtem". Prócz tego prezentuję także fotografie zniszczonych w ciągu ostatnich 2-3 miesięcy rosyjskich koszar piechoty, sięgających czasu sprzed 1914 r. Przyznaję, z kolei na nie zwróciłem uwagę dopiero dzięki wizji lokalnej po zapoznaniu się z Planem Parku Kulturowego XIX-wiecznej Twierdzy Warszawa autorstwa Przemysława Boguszewskiego i Katarzyny Pałubskiej. Jak mówi porzekadło „czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”, stąd warto jest czasem wybrać się na poszukiwania takich gmachów, by zrozumieć że są ważne. Przypadkowo przejeżdżając autobusem przez Powązkowską, na wysokości Powązkowskiej 44 od razu zauważyłem brak części koszar, tym bardziej że sam fotografowałem je w zeszłym roku, nieźle się prezentowały przy ładnej pogodzie. Zwracam uwagę na ich charakterystyczny kształt – niski, obszerny budynek, duże okna, przypory i nieodłączny daszek z żelaznym motywem dekoracyjnym, takie daszki można zobaczyć na licznych budowlach Twierdzy Warszawa, w koszarowcach w Zegrzu, Modlinie, Łomży…a pewnie stoją / lub stały gdzieś w Omsku czy Irkucku, takich jak Warszawa przed 1914 r. – centrach okręgów wojskowych imperium. Niestety kolejny ślad po fascynującej cywilizacji upadłej w 1917 r. przestał istnieć. Zamierzam przyjrzeć się sytuacji drugiej części koszar, które jeszcze stoją. Może uda się dowiedzieć jaki będzie ich los i wcześniej temu zapobiec ?

Paweł Brudek