Świeża sprawa bezprawnego zniszczenia przez dewelopera gmachu koszar Huzarów Grodzieńskich przy ul. 29 Listopada mówi dużo o obecnej sytuacji zabytków w Warszawie. Zasadne wydaje się przy tej okazji pytanie czy wiedza o rosyjskich obiektach wojskowych, stojących wciąż w stolicy pomimo II wojny światowej, jest powszechna, czy raczej należy do garstki badaczy i pasjonatów.

Paweł Brudek

 

 

Budowana przez ponad 20 lat warszawska twierdza potrzebowała dla swojego garnizonu licznych koszar, magazynów, szpitali, a także cerkwi, cmentarzy, portu rzecznego i z czasem również lotniska które powstało na Polu Mokotowskim.

Jak pisze Mariusz Kulik, autor książki „Polacy wśród wyższych oficerów armii rosyjskiej Warszawskiego Okręgu Wojskowego (1865 – 1914)” oficerowie mieszkali w warszawskich budynkach rządowych, dla pułkowników przewidziano domy wolno stojące. Rosyjska kadra oficerska wynajmowała mieszkania i całe kamienice od właścicieli prywatnych, zwykle domy te stały w pobliżu, na jednej ulicy lub w jednej dzielnicy. Za Alejami Jerozolimskimi w kierunku mokotowskim znajdowały się liczne kwatery Rosjan, głównie na Kruczej, Hożej i Żurawiej. Im wyższy był stopień wojskowy tym większa kwatera przysługiwała oficerowi. Średnia powierzchnia kwatery oficerskiej wynosiła 228 stóp kwadratowych (ok. 80 m. kw.). Przykładowo dowódcy brygady przysługiwało 7 pomieszczeń, 2 izby kuchenne, 1 szopa, 5 miejsc dla koni w stajni, w sumie 50 sążni kwadratowych, czyli 227 m. kw. Przepisy pozwalały oberoficerowi posiadać w pokoju takie meble jak : łóżko, stół, cztery krzesła, komodę, ławkę i wieszak. Najprzyjemniej mieszkało się rosyjskim generałom, którzy prócz służbowych mieszkań mieli również wille letniskowe w Zegrzu. Rosyjscy oficerowie w Warszawie rzucali się w oczy, ponieważ także podczas urlopu musieli nosić mundury. Większość czasu zajmowała im służba, wieczorami zaś oddawali się grze w karty lub bilard w klubach garnizonowych. Lata 1875 – 1900 Mariusz Kulik określa jako „złoty okres” dla warszawskich domów publicznych, które dzięki dużej liczbie rosyjskich wojskowych w mieście nie narzekały na brak klienteli. Istniała solidarność między żołnierzami, manifestująca się wrogością wobec żandarmerii i policji, interweniującej także w lupanarach, gdzie dochodziło do bójek i pijackich awantur. Nocny powrót do warszawskich koszar również nie należał do najbezpieczniejszych – ludność nie pałała miłością do rosyjskich okupantów, stąd mogło dochodzić do napadów i pobić. Obywatele polscy padali też ofiarą postrzeleń przez rosyjskich wojskowych, szczególnie wskutek nadużywania przez tych ostatnich alkoholu. Wtedy zwykły spór o zakłócanie ciszy nocnej na kwaterze mógł przerodzić się w poważną bójkę. Honorowe zwady prowadziły do pojedynków. Warszawiacy nie odczuwali zbyt dużego szacunku wobec rosyjskiego munduru – oficerów uważano za pijaków, zdemoralizowanych i wiecznie pozbawionych pieniędzy. Stąd też społeczność rosyjskich wojskowych była w Warszawie wyizolowana, mimo że Królestwo Polskie było Rosją, to służba tutaj przebiegała jakby za granicą. Koszary które władze rosyjskie stawiały w Warszawie w sąsiedztwie dużych obiektów wojskowych w rodzaju poligonów (Powązkowskoje i Bielanskoje Wojennoje Pole), cytadeli po obu brzegach Wisły, czy tras komunikacyjnych (śródmieście) są po dziś dzień w większości niedostępne z zewnątrz. Stąd też piszącemu te słowa trudno stwierdzić pewne podstawowe fakty ich dotyczące. Nie jest jasne czy koszary były podpiwnicznione. Według Jacka Szczepańskiego, autora publikacji „Obóz Hurki. Dzieje garnizonu w Legionowie do 1918 roku” (Legionowo 1997) tamtejsze koszary były pozbawione piwnic, za to budowano komórki na podwórzu. W koszarach marymonckich przy ul. Jelinka widoczna jest taka murowana piwnica, lecz czy tego rodzaju obiekty stawiano także przy pozostałych koszarowcach ? Inną kwestią jest tynkowanie koszar. Zazwyczaj były one ceglane, dostrzec można było na nich charakterystyczne elementy jak : ozdobne kominy, drewniane nadokienniki upadabniające je do rosyjskich dacz, licowano je czerwoną cegłą, wypalaną w metalowych formach. W ten sposób uzyskiwano gładkie i wytrzymałe powierzchnie ścian, których nie trzeba było tynkować. Dlaczego zatem część koszar (np. koszary tzw. fortu Śliwickiego czy Suworowowski Korpus Kadetów przy Alei Szucha) jednak w całości tynkowano, czy liczyła się tu ranga obiektu, jego przeznaczenie ?                          

 


 

Widziane okiem laika murowane koszarowce rosyjskie stawiane w Legionowie, Warszawie czy Zegrzu niczym się nie różnią. Czy rzeczywiście tak było ? Jacek Szczepański podaje bardzo interesujące szczegóły dotyczące koszar w tzw. Obozie gen. Josifa Hurki w Jabłonnie (ob. Legionowie), kompleksie wojskowym powstałym w latach 1890 – tych. Pisze że architektem koszar w obozie Hurki i w Warszawie był Wiktor Junosza Piotrowski, jego dzieło to m.in. kompleks koszarowy na ul. 11 Listopada. Jacek Szczepański obejrzał stojące po dziś dzień budynki koszarowe od środka. W obiektach tych instalowano nowoczesne jak na owe czasy urządzenia sanitarne, tzw. Waterklozety. W ich budowie tych stosowano zwykle ten sam krzyżowy układ cegieł (promiennie ułożone rzędy główek i wozówek z przesunięciem o ½). Ściany budynków opierano na kamiennych ławach, które od góry wieńczyły regularnie ciosane, granitowe bloki. W izbach żołnierskich było sporo miejsca, miały one wymiary 12,5 m x 19,5 m, w sumie powierzchnia wynosiła 240 m.kw. Obecnie nie tylko w Legionowie rosyjskie koszarowce służą po prostu za mieszkania. Izby były kryte nagim stropem belkowym. W większości obiektów zachowały się oryginalne drewniane drzwi i okna, stosowano w nich więźbę dachową krokwiowo-zastrzałową, na belkach wciąż można odczytać numery i oznaczenia wycięte przez rosyjskich cieśli. Dachy koszar były dwu – lub – czterospadowe, z regularnie rozmieszczonymi tzw. „wolimi oczami”, czyli niewielkimi półkolistymi okienkami, które były typowe dla tej architektury. W największych koszarach można się doliczyć ponad stu dużych otworów okiennych zwieńczonych łukami. Wg. J. Szczepańskiego misterne łuki, wystające gzymsy, fryzy, nadokienniki i boniowanie (Bonia to spoina podkreślająca układ kamieni lub rowek w tynku nadający elewacji monumentalny charakter. Boniowanie to dekoracyjne opracowanie krawędzi oraz lica ciosu kamieni podkreślające ich układ Boniowane mogły być całe elewacje albo tylko cokoły, naroża ścian, pilastry, obramowania otworów, filary – tyle wikipedia) to charakterystyczne elementy „wielkoruskiego” stylu architektonicznego, widocznego także w budownictwie militarnym. Wewnątrz koszarowców mieściły się izby żołnierskie, mieszkania dla oficerów i kancelarie. W środku wciąż można zaobaczyć zachowane łuki, drewniane schody i przestronne pomieszczenia. Na zewnątrz budowano bogato zdobione latryny. Ceglane elewacje nadawały koszarom specyficznego, wschodniego kolorytu, który zanikł wraz z ich otynkowaniem. Szczepański opisuje przygnębiający wygląd koszar „pomalowanych szpecącą, siną barwą, spływającą z każdym deszczem” (J. Szczepański, op. cit. s. 46). Ogromne zapotrzebowanie na cegły zaspokajały cegielnie w podwarszawskich wsiach – m.in. Włochach, Markach, Ząbkach. W rosyjskich koszarach toczyło się intensywne życie. Zawsze święcił je pop przed oddaniem do użytku. Wspólna służba dużej liczby poborowych (ilu ich mieszkało razem w jednym budynku, np. takich koszarach Orenburskich na ul. 11 Listopada ?) powodowała zagrożenia – koszary stawały się rozsadnikami przywlekanych przez azjatyckich poborowych epidemii. W Jabłonnie w latach 90 – tych XIX w. cholera dziesiątkowała rekrutów. W koszarach odbywały się pogadanki popów i oficerów na tematy obyczajowo – polityczne, w herbaciarniach grano w szachy i bilard, organizowano pokazy tzw. „niknących obrazów” za pomocą „latarni magicznej”. W salach widowiskowych można było obejrzeć spektakle teatralne i skecze odgrywane przez żołnierzy, z okazji zbliżających się świąt. Wtedy też całe budynki ozdabiano flagami, papierowymi latarniami i ozdobną roślinnością zgodnie z rosyjską tradycją, drogi do nich obsypywano żółtym piaskiem. Tak zapewne wyglądały koszary w Warszawie gdy miasto odwiedził car Mikołaj II, który 1 września 1897 r. oglądał manewry wojsk Warszawskiego Okręgu Wojskowego na Polu Mokotowskim. Przy koszarach powstawały osady cywilne, dla rodzin wojskowych, tworzono również szkoły dla dzieci. Mnóstwo ciekawych szczegółów na temat życia codziennego garnizonu rosyjskiego na ziemiach polskich przynosi doskonałe studium Bogusława Perzyka „Twierdza Osowiec 1882 – 1915” (Warszawa 2004), oparte w większości na archiwaliach z Centralnego Wojenno-Historycznego Archiwum w Moskwie, gdzie kryją się olbrzymie zasoby wiedzy na temat rosyjskich fortyfikacji w Królestwie Polskim przed I wojną światową. A tymczasem koszarowce wciąż stanowią wdzięczny temat dla fotografów, których wprawne oko może dostrzec np. arabskie inskrypcje przed stu laty wyryte na ceglanych elewacjach.

 

Bibliografia

Kulik Mariusz, Polacy wśród wyższych oficerów armii rosyjskiej Warszawskiego Okręgu Wojskowego (1865 – 1914), Warszawa 2008

Pałubska Katarzyna, Boguszewski Przemysław, Założenia historyczne i przestrzenne dla planowanego „Parku kulturowego Zespołu Fortyfikacji XIX-wiecznej Twierdzy Warszawa”, Warszawa 2006

Perzyk Bogusław, „Twierdza Osowiec 1882 – 1915”, Warszawa 2004

Szczepański Jacek, „Obóz Hurki. Dzieje garnizonu w Legionowie do 1918 roku”, Legionowo 1997

 k1

 k2

 k3

 k4

 k5

 k6

 k7

 k8

 k9

 k10

 k11

 dsc09610

 k13

 k12

 k14

 k24

 k15

 k16

 k17

 k18

 k19

 k20

 k21

 k22

 k23

 k25

 

 dsc00032

 dsc00027

 dsc00033

 dsc00025

 k26